niedziela, 10 stycznia 2010

Z innej beczki ;)))










Zaglądając do innych blogów jestem zauroczona pomysłowością i przemyślnością wielu prac. Z pewną dozą nieśmiałości zaprezentuje kilka moich.





A to zupełnie świeżutka praca. Jeszcze bez krochmalenia i naciągania. Zrobiłam tą serwatkę z myślą o mojej przyjaciółce Oreczce. Dokładnie dwa miesiące temy zasiliła krąg mężatek. Za kilka dni wybieramy się do nich na parapetówkę więc z pustymi rękami nie wypada iść. Długo zastanawiałam się nad prezentem i tak doszłam do wniosku, że musi to być coś od serducha. Oreczka dostanie więc poduchę z naszytą na nią serwetką mojej roboty.
W planach mam jeszcze glinianego anioła, tak na szczęście, ale to dopiero plany.
Mężulek mój chyba też coraz bardziej ulega moim gustom i pasjom. Zaskoczył mnie ostatnio i zaproponował dokupienie do naszego prezenciku dużego przezroczystego wazonu. Troszkę kręciłam nosem, no bo co tak pójdziemy z pustym wazonem. Na co mój mężulo stwierdził, że włożymy do wazony troszkę słomy, drewnianych kuleczek, kilka patyczków wierzbowych a w środek np. narcyz w doniczce owiniętej materiałem. Dosłownie zaparło mi dech w piersiach. Nie podejrzewałam go o takie klimaty. Pomysł spodobał mi się jednak bardzo. Jak już kompozycja będzie gotowa to dodam foto.
Wczoraj zabrałam się za nowe dzieło. Zazdroski do mojej przyszłej kuchni. Walczę ostro. Na dworze jak na biegunie więc i czasu troszkę więcej. Mężulo odśnieża a śnieg dalej sypie. Jeszcze trochę a nie wydostaniemy się z tej naszej uliczki.



1 komentarz:

  1. Śliczne serwetki! Mnie szczególnie zauroczyła ta na pierwszej fotce.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)))