piątek, 22 czerwca 2012

Maślaczkowy bonusik

Dzisiaj będzie szybki pościk. Padam ze zmęczenia. 
Górale w zasadzie zakończyli tynkowanie więc przyszedł czas porządków "w obejściu". 
Sprzątam wytrwale i walczę z nowym skalniaczkiem. 
Przekopuje, sadzę i męczę mężula noszeniem głazów piaskowca. 
Trochę kręci nosem ale wytrwale taszczy głaziska. 
Praca wre, wszystko idzie ku lepszemu, a tu jeszcze mała niespodzianka od Matki Natury. 
Na trawniku przy brzózkach wylazły sobie maślaczki. Taki bonusik. 
Milutko :)))




Jeszcze raz pozdrawiam wszystkich zaglądających do mnie.
Jest mi niezmiernie miło, że mimo mojego braku systematyczności ktoś ma ochotę rzucić tutaj oczkiem.
Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła pochwalić się kilkoma pomysłami wykorzystania starych gratów i nadania im nowego życia.
Jak na razie to troszkę utrudnione.
Gładzie wymusiły kumulację wszystkich naszych gratów w dwóch małych pomieszczeniach, więc znalezienie czegokolwiek graniczy z cudem.
W tym miejscu buziaczki dla mężula, który za każdym razem kiedy tam wchodzi dziwnie wzdycha, prycha i wychodzi z niczym.

czwartek, 21 czerwca 2012

...

Mobilizacja na budowie pełna. Dzieje się na zewnątrz i wewnątrz. 
W około ogólny rozgardiasz, styropiany, zaprawy, gipsy... aż strach się bać. 
Zaczyna nas dopadać coraz większe zniecierpliwienie. Chcielibyśmy już wreszcie być na swoim a tu jeszcze czeka nas kafelkowanie. 
Powiem szczerze, że nie mogę się już doczekać chwili kiedy wszyscy już sobie pójdą i zapanuje cisza i spokój. 
Nie mając wpływu na prace w domu próbuję się wyżyć w ogródku. 
To jednak też na nic, bo ledwo coś zrobię a tu już w tym miejscu ekipa rozlokuje mi się z materiałem albo narzędziami. 
Ogólny chaos.

Z bezsilności wzięłam się za serwetę na stół do salonu. 
No tak tylko, że stół jeszcze w sklepie, a w salonie wszechobecna, biała, gipsowa mgiełka. 
Totalnie wszystko spowija biały pył. 
Wygląda jak w siedzibie Królowej Śniegu ;))) 
Ja ja nienawidzę gładzi gipsowych FEEEEEEE!!!!!! 



 
Elewacja zaczyna nabierać rumieńców.
Koniec prac już tuż tuż.
Nie mogę się powstrzymać i wrzucam kilka fotek.
Kolorek na każdej inny ale ogólnie elewacje jest piaskowa.








Jeszcze kilka dowodów na to,że nie próżnuję i walczę z ogrodem co też jest niewątpliwym powodem mojego blogowego obijania się.







środa, 13 czerwca 2012

Czas biegnie nieubłaganie i nawet się nie spostrzegłam, że tyle czasu tutaj nie zaglądałam. Muszę nadrobić zaległości czytelnicze i pisarskie. Pogoda temu sprzyja. Leje bez przerwy :(((

Teraz krótka prezentacja mojego wytworku okazjonalnego.
W ubiegłą sobotę miałam zaszczyt uczestniczyć w wytwornym przyjęciu weselnym.
Jako, że Państwo Młodzi konkretnie określili "rodzaj" prezentów, jak również zamianę kwiatów na książki, trzeba było się dostosować. 
Przekorność moja wzięła jednak górę.
Szybka akcja i powstała "Królicza Para". 
Mężuś dołożył swoje i wystrugał wielkie drewniane serducho. Królicza Para zawisła na sercu, jeszcze tylko dedykacja na odwrocie i już. 
Prezencik jak znalazł. 




Podzielę się jeszcze dedykacją, która wydała ni się tak autentyczna w obecnych czasach, że umieściłam ja na odwrocie serca.
Mam nadzieję, że będzie przyświecała nowożeńcom przez całe wspólne życie.


„Czy zechcesz ze mną przeżyć dni wyśnione?
     Odpowiesz - tak, bo ufasz mi szczerze
     Lecz kiedy wszystko już będzie spełnione,
     Bądź dla mnie takim, w jakiego dziś wierzę...

     Czy zechcesz los swój złożyć w moich dłoniach?
     Odpowiesz - tak bo serce mi dałaś
     Lecz kiedy włos zbieleje na skroniach,
     Bądź mi tym wszystkim, czym dzisiaj być chciałaś..”.