sobota, 3 maja 2014

Pogoda jak zwykle wywinęła nam numer i mamy aurę prawie listopadową. No cóż taki urok naszego klimatu. Z drugiej strony jak dla mnie to może tym razem lepiej biorąc pod uwagę intensywność ostatnich tygodni. Przyda się troszkę odpoczynku a i życie blogowe troszkę reanimuję. 
Od miesiąca walczymy z kolejną częścią ogrodu, w między czasie wpadają oczywiście sprawy nie cierpiące zwłoki, tak więc odrywamy się co chwilkę. Praca idzie w takich okolicznościach jak po grudzie, ale walczymy wytrwale. Z okna w salonie powolutku rozciąga się widok, który nie przyprawia mnie już o ból głowy. Niestety powolutku się rozciąga, pozostaje jeszcze góra drewna i stos cegieł, które skutecznie starałam się ukryć na zdjęciu. Miejsce swoje znajdą dopiero w przybudówce gospodarczej na którą muszę jeszcze cierpliwie poczekać.





 W pozostałych częściach ogrodu przyroda w rozkwicie. Roślinki dosłownie szaleją, aż sama jestem zaskoczona. Płomyki i skalnica rozszalały się na dobre tworząc piękne różowe poduchy. Żonkile i hiacynty rozkwitły cudnie i trzymają się do dzisiaj. Kolorowe szaleństwo.












 Niewątpliwą ozdobą nowo powstałego skalniaka jest rabarbar. Wprawdzie został posadzony w ubiegłym roku, jednak dopiero teraz pokazał cały swój urok. Liście osiągnęły rozmiar wręcz monstrualny.


 Od poniedziałku zabieramy się dalej do pracy. Nad właściwą godziną pobudki czuwał będzie mój niezawodny budzi Pan Bażant. Niezmiennie 6:15 ogłasza poranek. Posiada też funkcję drzemki co 10 minut. Nie ma szans na zaspanie.


Mimo tak niesprzyjającej aury życzę słonecznej i cieplutkiej niedzieli.

2 komentarze:

  1. Witam. Podziwiałam piękne rabatki. Będzie u Ciebie na czym zawiesić oko. Pozdrawiam i życzę przyjemnej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne rosliny-napracowałaś się przy tym ogrodzie ale było warto. Pogoda nie dopisała ale ja upałów też nie znosze więc w sumie to może być:))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)))