piątek, 17 lutego 2012

Śnieżny koszmar

Ostatnie trzy dni dały mi niezły wycisk. Jako, że mężuś wraca z pracy dość późno, przypadło mi w udziale odśnieżanie. Może nic wyjątkowego, ale mimo wszystko mam co odśnieżać. Mieszkam na samym końcu bocznej uliczki. 
Wśród sąsiadów niestety panuje przeświadczenie, że odśnieżać należy tylko chodnik.
Przecież nikt nie będzie drugiemu robił dobrze i odśnieżał fragmentu drogi przed swoim domem. 
Prawdziwa sąsiedzka solidarność. 
Wydostanie się samochodem na główną drogę graniczy z cudem. 
Do tego od dwóch lat muszę znosić panoszących się lokatorów mojego sąsiada, którym wydaje się ,że wszystko im wolno. Zastawiać wyjazd i samochody, godzinami puszczać w pootwieranym samochodzie tzw. umc...umc albo np. odpalić kosiarkę spalinową i na godzinę iść sobie do domu. 
Takie miłe atrakcje. 
Wybudowaliśmy dom na uboczu w poszukiwaniu ciszy i spokoju. Czasem mam już dość. Staram się jednak nie okazywać irytacji, bo wiem,że to tylko nasili działania "przemiłego " sąsiada. Tylko jak długo można być stoikiem??? 
Wczoraj zasypał nam bramę śniegiem, dzisiaj zastawił wyjazd.
 Staram się bardzo ale na głupotę chyba nie ma rady. 

Oj namarudziłam się ostro. To chyba zmęczenie. To na pewno zmęczenie. 
Nie mam nawet siły siąść do maszyny, a rozpoczęte projekty piętrzą się niemiłosiernie. 
Nie mam siły wziąć szydełka. Łapki całkiem mi wysiadły. 
Jedyny mój synuś miał dzisiaj zabawę z tym śniegiem. Dzielnie pomagał w odśnieżaniu. 
Potem wspólnie ulepiliśmy "Boba Budowniczego " naszego projektu. 
Teraz siedzi i pilnuje naszego podwórka. Może przepędzi tego diabolicznego sąsiada.



W tym całym sąsiedzkim szaleństwie muszę jednak znaleźć kawałek normalności. Dzisiaj spotkałam mnie miła niespodzianka pod postacią małego gościa.Zawitał do mojego karmnika dzięcioł. Śliczny z czerwonym brzuszkiem. Zdjęcie nie jest najlepszej jakości, ale cóż zrobić gość był niezwykle płochliwy.


W odwiedziny przychodzą również Kraski (na zdjęciu), wróbelki-elemelki oraz wspaniała bażancia rodzinka  (skutecznie teroryzowana przez agresywnego psa "przemiłego"sąsiada).
Dla ochrony naszych ptasich gości w tym roku będziemy stawiać solidny, drewniany płot, bo siatka nie była żadną przeszkodą dla tego psiego potwora.


Zapomniałabym dodać, że pojawił się u nas też zając i mały lisek. Mam więc nadzieję, że po naszych zabiegach zabezpieczających pojawi się u nas więcej takich ciekawych gości.



1 komentarz:

  1. Kraski żadnej to ja tu nie widzę, ale za to całkiem ładna sójka ;P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)))