wtorek, 7 grudnia 2010

Wybrałam się wczoraj na mikołajkowe zakupy. Postanowiłam sobie zrobić malutki prezencik.
W sklepie mimo dość wczesnej pory zastała mnie nerwowa atmosfera jaką rozsiewali
"rodzice - poszukiwacze".
Z obłędną rozpaczą w oczach poszukiwali prezentów mikołajkowych dla swych pociech.
Dział z zabawkami to doprawdy straszne miejsce w okresie przedświątecznym.
Nerwowe spojrzenia, bezradne wzdychania i burzliwe debaty.
Szybciutko wyszukałam zapisane przez synusia w liście do św. Mikołaja  zabaweczki.
Z ulgą opuściłam to miejsce rodzicielskich tortur.
Mam to szczęście, że marzenia zabawkowe mojego dziecka są bardzo precyzyjne.
Klocki Lego, gra planszowa i oczywiście paskudne Bakugany.

W tej nerwowej atmosferze zapomniałam, o swoim prezenciku.
Kupiłam jednak dwa metalowe czerwone świeczniki i trzeba było dokupić jakieś świece.
W zakamarkach sklepowego kredensu wypatrzyłam dwa prześliczne anioły z metalowymi skrzydłami. Sprzedawczyni  od niechcenia stwierdziła, że przecież są już stare, bo zeszłoroczne i właściwie to je przeceniła bo nikt ich nie chce.
I jak tu się nie oburzyć : ANIOŁY... ZESZŁOROCZNE?!?!?!
Adopcja nastąpiła natychmiastowo.
Teraz mają już swój dom.
Pani sprzedawczyni powiedziałam, że jak będzie miała jeszcze jakieś ZESZŁOROCZNE ANIOŁY ! to ja chętnie je przygarnę.
Tak to właśnie zrobiłam sobie prezencik mikołajkowy.

Aniołom natomiast....jakby uśmiech pojawił się na twarzy...




2 komentarze:

  1. Cudone te zeszłoroczne aniołki.
    Uwielbiam yakie klimaty

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjne zeszłoroczne (?) anioły.
    Mimo że są metalowe to sprawiają wrażenie lekkich i delikatnych :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)))