sobota, 19 listopada 2011

Coś z niczego...

Temat trochę alkoholowy, ale co tam. 
Jestem miłośnikiem czerwonego, słodkiego wina rumuńskiego, mołdawskiego albo też bułgarskiego. Dostępne w naszych sklepach, często są w butelkach opatulonych wdziankiem ze sztywnika. Jako, że grzecznie segreguje odpady, zdjęłam więc te wdzianka z butelek. No i tak sobie leżały, leżały... aż znalazły zastosowanie. Zerwałam przyklejone etykiety, dodałam odrobinkę od siebie i już mamy estetyczne woreczki na lawendę lub inne ziółka. Takie coś z niczego... 





3 komentarze:

  1. świetny pomysł, bardzo mi sie podoba, gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  2. Woreczek bardzo fajny. Ja też lubię dawać rzeczom drugie życie. A zawieszki szydełkowe na choinkę, z poprzedniego posta, są po prostu cudne. Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mojego Zacisza. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze dopiszę, że w obserwatorach jestem jako mak. Tak mi się troszkę zdjęcia kiedyś poplątały.:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)))