Dopadło mnie na maksa zmęczenie wiosenne.
Przy pierwszych promyczkach wiosennego słoneczka zabrałam się ostro za porządki w ogrodzie.
Było grabienie, przycinanie, sadzenie.
Teraz spadek formy na 100%.
Przesadziłam i mam za swoje.
Słoneczko grzało, wrażenie ciepełka było, więc sweterki poszły w kąt.
Efekty były do przewidzenie.
Teraz chodzę jak Frankenstein i nie ruszam karkiem.
Masakra.
Dobrze,że rączki sprawne.
Tak więc siedzę i wytworkuje.
Na razie kury.
Folk i romantik.
Jaja się suszą.
Folk do kuchni.
Romantik do sypialni.
Kark przestanie boleć to znowu zmykam do ogrodu.
Taka, już ze mnie ogrodowa wariatka.
Tam dla mnie czas staje w miejscu, a wszystko w okół przestaje istnieć.
Magia !!!
oj wielkanocnie u Ciebie pełną parą. Koguty świetne!!
OdpowiedzUsuńswietny kurak!
OdpowiedzUsuńśliczne kurki ;-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń