Szydełko nadal w ruchu. Korzystając z nieobecności synusia i ferii zimowych odrobiłam się z zaległościami domowymi i dokończyłam rozpoczęte wieki temu robótki.
Kolor tym razem ciemny beżowy.
Tak dla odmiany.
Zazdroska może już troszkę nie w temacie. Jednak w tym roku zdobiła, w parze z drugą, moje okno kuchenne w czasie świąt.
Niestety nie zrobiłam zdjęc, ale muszę powiedziec, że wyglądały niezwykle wdzięcznie.
Szczególnie, że pozostałe dodatki były też w stylu skandynawskim.
Jak dotrę do gazetki z wzorem wrzucę na bloga.
Natomiast teraz będzie krótka relacja zdjęciowa ze zdobyczy "szmateksowych".
Oczywiście to tylko artykuły domowe, o ciuchach już nie wspomnę.
Powiem tylko, że zaskoczona jestem pozytywnie jakością i cenami.
Szczerze mówiąc, warto czasem poświęci trochę czasu i pogrzebac w szmateksowych wieszaczkach. Można znaleźc niezłe perełki.
Jak np. nowiutką firmówkę puchową.
Materiały różnej maści za parę groszy, bo zwykle na wagę, a i jakiś drobiazg domowy czasem się trafi.
Taki sezam ze skarbami.
W pwenm sensie to smutne ale bardzo prawdziwe. Też z przyjemnością przegrzebuję szmateksy:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZazdroszcze wolnej chaty i ferii. same piekne rzeczy u Ciebie:))
OdpowiedzUsuńWolna chata jeszcze tylko do niedzieli. Potem będzie się trzeba wykazac pomysłowością na drugi tydzień ferii.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
OdpowiedzUsuń