piątek, 30 stycznia 2015

Anioły moje...i szejk arabski

Dzisiaj króciutko bo czas goni mnie niemiłosiernie.
Pociecha nasza jutro wyjeżdża na swój pierwszy obóz i to jeszcze sportowy (nie licząc Zielonej Szkoły).
Trzeba spakowac manatki i przygotowac mentalnie potomka na wypadek wszelki.
Wrzucam tylko kilka fotek, z działalności mojej ostatniej. 
Jeszcze w stanie surowym.
No i jeszcze mój szejk ukochany balowo przebierańcowy.



Anioły schodziły po ścieżce białej,
schylały się, patrzały, głowy ku sobie zbliżały,
chwiały ogromnymi, cichymi piórami,
szemrały szumiącymi szatami
i stawały bojąc się przestraszyć ciszę,
która się razem z nimi nad ziemią czekającą kołysze.
 Kazimiera Iłłakowiczówna








Miłego popołudnia życzę przy kawce i ciachu. 
Tak na osłodę przeciw pogodową.

5 komentarzy:

  1. Pięknie ci wychodzą te anioły. Miło popatrzeć na takie cudenka:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Urocze aniołki, bardzo mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne aniołki. ja niestety nie mam cierpliwości do masy solnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. super aniołki :) idealne na meble

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)))