Nie wiem jak wy, ale ja bardzo lubię pogrzebać w zakamarkach "szmaciankowa".
Nie zawsze znajduję coś ciekawgo.
Tym razem łowy były dość owocne.
Orginalne poduchy, idealne na tarasowe,wiklinowe krzesła.
Materiały na kuchenne zasłonki.
Obrus i dwie piekne serwety ręcznie wyszywane.
Najbardziej podoba mi się jednak cena....30 zł... za wszystko!!!
Niestety wiele osób bardzo źle wypowiada się o tego typu sklepach. Wręcz z obrzydzeniem.
Moim zdaniem to nie sztuka iść do sklepu z materiałami i kupić kawałek szmatki po 30, 40, 50 zł za metr. Wzory i kolorystyka też często dają wiele do życzenia.
Najbardziej przeraża mnie jednak, kiedy idę w odwiedziny do znajomych a tam jak w Chinach, wszystkie okna podobne do siebie.
Ze względu na wysokie ceny wszyscy kupują w marketach jakieś tanie paskudztwa, które po pierwszym praniu nawet na szmaty się nie nadają.
To samo jest z ciuchami.
Dlaczego mam się wsydzić,że kupiłam jakąś rzecz w sklepie z używaną odzieżą.
Czasem można znależć tam naprawdę orginalny ciuch i to nieraz jedyny w swoim rodzaju.
Kiedy urodził się mój synuś też kupowałam w "szmaciankowie" ciuszki dziecięce.
Piękne, orginalne, często całkiem nowe i to w dosłownie śmiesznych cenach.
Nie kupiłabym takich w naszych sklepach.
Czytałam niedawno o sklepach tego rodzaju (chyba w Anglii) gdzie można przynieść swoje rzeczy i wymienić je na inne.
Myślę,że to świetny sposób na wietrzenie szafy, szczególnie wtedy gdy przybyło nam tu i tam...
No bo co zrobić z rzeczą która jest prawie nowa, nie bardzo da się przerobić, a nam już nie pasuje. Nie zawsze mamy komu coś takiego podarować a wyrzucić szkoda. Czemu u nas nie ma takich sklepów, a jeśli są to bardzo, bardzo nieliczne.