czwartek, 19 lutego 2015

Wielka bakteria i skończona szafa ...

Zaatakowała mnie paskudna grypiskowa bakteria. Męczy franca niemożliwie. 
Szczęście w nieszczęściu, że na ostatnich nogach skończyłam szafę, bo inaczej przyszłoby mi chorowac w tym całym rozgardiaszu.
Sesja zdjęciowa miała byc uroczo profesjonalna, a wyszło jak zwykle. 
Jako, że nie bardzo mam siłę, ochotę i inwencję twórczą komórka musiała wystarczy. 
Zdjęcia nie oddają rzeczywistych efektów bo też i trudno w wąskim i dośc ciemnym korytarzu zrobic ciekawe zdjęcia. 
W aparacie siadły baterie, a poszukiwanie ładowarki na dzień dzisiejszy jest ponad moje siły.
 Mam nadzieję, że mimo wszystko można będzie dostrzec cały urok odmienionej szafy.

Dla przypomnienia fotka przed. 




 Dodatkowo w ferworze walki pod pędzel poszły ramki na przeciwległej ścianie. 
Cała kompozycja w naturze wygląda naprawdę uroczo.








sobota, 14 lutego 2015

Nowe życie mojej szafy

Blogowanie kuleje okropnie, bo i praca nad szafą wre. 
Dzisiaj tylko krótka foto relacja.
Szafa już pomalowana, teraz czas na efekty specjalne.
Uciekam do pracy. 



Wersja fabryczna szafy

Pierwsze malowanie

No tak zapomniałabym. 
Wszystkiego najjjjjjjjjjjjjjjjjj z okazji WALENTYNEK.
Pretensjonalne i trochę narzucone święto, no ale niech będzie. 
Jak dla mnie to codziennie są Walentynki i żadna specjalna data tu nie jest potrzebna.



wtorek, 10 lutego 2015

Komoda - decoupage z serwetek

Życie bez zmian byłoby nudne. 
Ku przerażeniu mojego małżonka zabrałam się za "remont" sypialni. 
Właściwie to kosmetyczna przeróbka, czyli malowanie i tapetowanie. 
O tym jednak następnym razem.

Przeróbka dopadła też naszych komódek, zaadaptowanych na stoliki nocne.
Standardowe ikeowskie komódki z surowego drewna. 
Idealne do eksperymentów twórczych. 
Niedrogie, więc w razie porażki nie będzie tragedii. 

http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/75305709/
 
Do tej pory metodę serwetkową stosowałam parę razy do ozdobienia ramek, ewentualnie innych małych drobiazgów. 
Tym razem powierzchnia jest znacznie większa, więc też łatwiej o błędy w sztuce. 
Wycinania też całkiem sporo, więc łapki dostały niezłą gimnastykę.
Podstawa pomalowana jasno szarą bejcą z delikatnym cieniowaniem czarno-srebrno-złotym.
Tematem przewodnim LAWENDA. Kompozycja do delikatnie wrzosowych ścian. 




 Efekt wizualny całej sypialni po liftingu - następnym razem.
Dzisiaj ostatnie szlify.

Komódki opanowane przez motylki to chyba też, w moim przypadku, ogromna potrzeba wiosny. 
U mnie zima w "opłakanym" stanie, ale szaro i buro jakby miała jeszcze pokazac swoje mroźne oblicze. 
W tej całej szarości spotkały nas jednak miłe i zupełnie nieoczekiwane odwiedziny. 
Młody jelonek z sarenką. 



Ostatnimi czasy coraz bardziej "dziczejemy".
 Jelonki, dziki, bażanty, zające, wiewiórki, jeże a to wszystko w centrum aglomeracji śląskiej.

Uciekam, bo dzisiejsze popołudnie do rodzinki należy. 
Pingwiny z Madagaskaru w natarciu.


czwartek, 5 lutego 2015

Szydełkowych wytworków ciąg dalszy.

Szydełko nadal w ruchu. Korzystając z nieobecności synusia i ferii zimowych odrobiłam się z zaległościami domowymi i dokończyłam rozpoczęte wieki temu robótki.
 Kolor tym razem ciemny beżowy. 
Tak dla odmiany. 



Zazdroska może już troszkę nie w temacie. Jednak w tym roku zdobiła, w parze z drugą, moje okno kuchenne w czasie świąt.
 Niestety nie zrobiłam zdjęc, ale muszę powiedziec, że wyglądały niezwykle wdzięcznie.
Szczególnie, że pozostałe dodatki były też w stylu skandynawskim. 
Jak dotrę do gazetki z wzorem wrzucę na bloga.


 Natomiast teraz będzie krótka relacja zdjęciowa ze zdobyczy "szmateksowych". 
Oczywiście to tylko artykuły domowe, o ciuchach już nie wspomnę. 
Powiem tylko, że zaskoczona jestem pozytywnie jakością i cenami. 




Szczerze mówiąc, warto czasem poświęci trochę czasu i pogrzebac w szmateksowych wieszaczkach. Można znaleźc niezłe perełki. 
Jak np. nowiutką firmówkę puchową. 
Materiały różnej maści za parę groszy, bo zwykle na wagę, a i jakiś drobiazg domowy czasem się trafi. 
Taki sezam ze skarbami.

wtorek, 3 lutego 2015

Syndrom pustego gniazda

W moim świecie dzisiaj mrozik. 
Śnieg zalega sporą warstwą, a wczoraj znowu dopadało. 
Cóż zrobic zima zagościła na dobre i raczej szybko nie odpuści. 
Czasem jednak dobrze tak zaszyc się w śnieżnej pierzynce, można przynajmniej wykorzystac czas przerwy ogrodowej. 
Bo mówiąc szczerze w temacie ogrodu mam ŚWIRA. 
Dosłownie. 
Mogę nie jeśc, nie pic, nie odpoczywac byle tylko kopac, pielic, przesadzac, tworzyc i wytworzyc. 
Jak mówi mój kochany tatuś "szurnięta ogrodniczka". 
No tak ale miało by o zimie i uśpionym moim świecie. 
Świat śpi a ja nie. 
Synuś pojechał na obóz więc męczy mnie troszkę syndrom pustego gniazda. 
Zrobiłam więc firaneczkę do kuchni i o zgrozo, serwetkę na kolejne święta Bożego Narodzenia. 



Tak to już jest z mamusiami kochanych synusiów. 
Od jutra zabieram się za metamorfozę korytarzowej szafy. Brąz zamieniam w kremową biel z przetarciami. Nowe uchwyty, może jakaś grafika. Relacja z reinkarnacji już niedługo.

No i najważniejsze ....!!!!!!!!!!!!!!
Znalazłam nowy szmateks. EEEEE nie, ten sklep nie zasługuje na takie miano. Szczerze mnie zaskoczył. Czyściutko,pachnąco, przemiła obsługa, świetny towar. Promocje, bony, cóż więcej wymagac. 
SUPER.
Za grosze świetne ciuchy, fajne materiały i drobiazgowe przydasie.
Sesja zdjęciowa pierwszych zdobyczy jutro.

Dobranoc............. uciekam spac.