środa, 26 marca 2014

Wiatrołap - preludium domu

Preludium, zarzewie, prolog czyli początek. Wszystkie te określenia doskonale określają wnętrze jakim jest wiatrołap. 
To troszkę tak jakby otworzyć książkę z baśnią na pierwszej stronie. Jeszcze nie wiemy co stanie się dalej, a już ciekawość nie pozwala nam jej zamknąć i odłożyć na później. 
To swoista wizytówka domu, zapowiedz tego co nasz gość może zobaczyć w naszym małym świecie. 
Starałam się zatem aby funkcjonalność nie wyparła stylu. 
Rozmiary tego pomieszczenia są niewielkie, tak więc wpakowanie tutaj jakiejkolwiek szafy spowodowałoby tylko wrażenie okropnej ciasnoty. Postawiłam na wyposażenie minimalistyczne.


 Na ścianach zagościła tapeta w stylu vintage. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Oczywiście nie mogło obejść się bez kamienia. Tak ze względów estetycznych jak i praktycznych.



 Meble w moim osobistym wykonaniu stanowią funkcjonalny element całości. Ławeczka (zrobiona przez mnie od podstaw ze starej ramy łóżka) skrywa przepastną skrzynie na różne różności.








 ....a jeszcze nie tak dawno było tak...
Niestety drewniany wieszak mimo całego swego uroku już się nie zmieścił, oczekuje na przypływ weny twórczej.


piątek, 21 marca 2014

Świecznik - reaktywacja

Dziś króciutko bo słoneczko ciągnie mnie do pracy w ogrodzie. Rzecz będzie o świecznikach, a właściwie to konkretnie o jednym, pozostałe przywędrowały tak dla towarzystwa.
Pogrzebałam ostatnio w maminych drobiazgach i znalazłam stary świecznik z okresu "radosnego socjalizmu"
Standardowy kolor z politurką oczywiście. Pętał się biedak od szafki do szafki zapomniany taki.
Postanowiłam więc dać mu drugie życie i tchnąć w ten relikt przeszłości nieco romantyzmu.
  



Kolega poniżej przywędrował z Ikei, z mojej ulubionej wyprzedaży okazyjnej oczywiście. Świeca trochę nudna i bez wyrazu otrzymała wdzianko ze sznurka w towarzystwie korków. Taka korkowa wariacja.



 To moja najnowsza zdobycz, i pierwsza korona. Skutek kilku wolnych chwil i wizyty w Jysku. Troszkę podrasowana, gdyż oryginał nie budził specjalnie moich zachwytów. Kilka maźnięć pędzlem i już pełnia szczęścia.



Temat świeczników pozostawiam na później i lecę, pędzę walczyć z ogrodem. Słoneczko wzywa.



sobota, 15 marca 2014

Regał

Kolejną metamorfozę w naszej sypialni przeszedł ciemnobrązowy regał.
 W tym przypadku, ze względu na oryginalny kolor mebla, nie musiałam robić ciemnego podkładu. Wystarczyło tylko pomalować na odpowiedni kolor i delikatnie przetrzeć tu i tam papierem ściernym. Dodałam lekkie przemalowania na "sucho" złotem i srebrem oraz klika lawendowych gałązek.
 Tutaj też pierwszy raz wypróbowałam transfer z napisami. Mimo moich sporych obaw wyszedł całkiem całkiem. 
Świetna zabawa z tym transferem. 




źródło: http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/S59903554/

W kolejce czeka jeszcze stary okrągły stolik z dwoma krzesłami. Pozostałość po pięknej i dość okazałej sypialni moich dziadków. Resztę niestety pożarły wredne korniki. 

piątek, 14 marca 2014

Komoda lawendowa

Wrzos i fiolet - dwa kolory które do niedawna nie wzbudzały mojego entuzjazmu. Jednak gusta się zmieniają. Długo zastanawiałam się nad kolorami do sypialni. 
Wszechobecne beże i brązy, które ogólnie panują w naszym domku trzeba było wreszcie przełamać. Właściwie to głównym wyznacznikiem była rama łóżka zakupiona okazyjnie w Ikei, w kolorze szaro beżowym. 
Problem stanowiły jednak stoliki nocne. Te oferowane w komplecie do łóżka, przy rozmiarach naszej sypialni były zbyt małe. 
Za stoliki posłużyły komody z surowego drewna. Zostały pomalowane białą bejcą z niewielką domieszką czarnego barwnika. Kolor wyszedł prawie identyczny jak rama. Dla urozmaicenia troszkę lawendowych gałązek, parę maźnięć suchym pędzlem w odcieniach srebra i złota. 
Tanim kosztem wyszły trzy oryginalne komódki. 

Niestety zdjęcia nie oddają rzeczywistych kolorów. Zamiast fioletów wskoczyły niebieskie odcienie.




 Jedna z komódek znalazła miejsce w kąciku dumania.


środa, 12 marca 2014

Wiosna w pełnej krasie...





To było tak: w ciemności nocy
Z gałązki wylazł żywy pączek.
Rozklejał się, ptakami kwiląc;
O świcie - westchnął. To był początek.

Godzinę blisko się dokwiecał,
Leniwie drzemiąc w ciepłej wiośnie.
Ciągnęły go z lepkiego gniazdka
Kwieciste ptaki coraz głośniej.

Godzinę blisko się upierzał,
Barw upatrując po ogrodzie.
Wyciągał go z zawięzi miekkiej
Skrzydlaty wietrzyk coraz słodziej.

O, patrz, jak biją się o ciebie,
Złączone w jeden zgiełk pstrokaty:
Ptaki świergotem coraz tkliwszym,
Coraz żarliwszą wonią kwiaty!





niedziela, 9 marca 2014

Klucze

Dziś będzie króciutko, złapało mnie grypsko i tak poniewiera już od tygodnia. 
Tak kończy się zbyt szybkie wiosenne ubieranie a raczej rozbieranie. 
Słoneczko grzeje, wydaje się, że można już włożyć coś cieńszego i kończy się grypskiem jak się patrzy. 
Cóż zrobić, za głupotę trzeba płacić.
Dość rozczulania się. Chciałam pokazać kilka moich wytworków, które trafiły do urządzanego od jakiegoś już czasu holu. 
Zbyt wiele nie da się tam powalczyć, bo hol jest wąski, ciemnawy i składa się głownie z drzwi.
Jak na razie trafiła do niego moja wariacja kluczowa. 
Klucze zbierałam sobie od pewnego czasu jednak nie miałam pomysłu na ich zastosowanie.
Pomysł znalazł się zupełnie przypadkowo, za sprawą ramy z mnóstwem symetrycznych otworów. Właściwie nie wiem do czego służyła, a jej stan był dość opłakany.
Zeszlifowałam okropną rdzawą farbę, którą była pokryta. Następnie "uszkodziłam" nieco za pomocą
starego, grubego łańcucha i młotka. Szlifierką też potraktowałam boki ramy, tak żeby wyglądała na starą i wysłużoną. Ramę pomalowałam lakierobejcą Altax w kolorze orzech. Przez dziurki ponawlekałam sznurek. W miejscach gdzie się krzyżował przywiązałam klucze uprzednio polakierowane złotym sprayem.  
   



W dalszej części holu miejsce znalazły ramki wykonane tą samą techniką. Aniołki natomiast zostały przyklejone na lusterka klejem termotopliwym do dekoracji.






W rzeczywistości cały hol utrzymany jest w kolorach jasnego beżu, brązu i szarości. Zdjęcie niestety wyszło przekoloryzowane i zbyt pomarańczowe.
To dopiero początek urządzania. Na ścianie z tapetą marzy mi się wielkie lustro w drewnianej ramie, które optycznie poszerzyłoby hol. Materiały już mam, pogoda zachęca do pracy, więc kiedy już się wychoruję biorę się do pracy.


Pozdrawiam wszystkich i życzę udanej niedzieli.

wtorek, 4 marca 2014

Klatka schodowa i dziura w murze...

Oglądając projekty domów nie zawsze zdajemy sobie sprawę z pewnych mankamentów, które wychodzą dopiero kiedy urządzamy nasz wymarzony dom.
W naszym projekcie na klatce schodowej umiejscowione było długie, wąskie okno. W tym przypadku dość problematyczne, gdyż od zewnątrz na tej właśnie ścianie planujemy postawienie pomieszczenia gospodarczego. W efekcie usunięcia okna została pusta ściana, a klatka schodowa przypominała bardziej szyb windy. Postanowiliśmy więc wizualnie zredukować wysokość ściany.
Fototapeta pozwoliła na uzyskanie głębi. Kamień elewacyjny stworzył natomiast efekt wyłomu w murze. Jeszcze tylko brzozowa gałąź i problem rozwiązany.  





 Nie mogłam się oprzeć i musiałam dodać jeszcze fotosik mojej powykręcanej brzozy. 



" Aż się zdarzyło raz tak cudnie, 
że wiatr dębu gałęzie rozwiał w upalne raz południe
i z brzozą je uwięził i razem rosły liść przy liściu
i lata całe trwały i nowych, silnych wichrów przyjściu, 
mężnie czoła stawiały. 
I ludzie też tak -
całe lata szukają się bezmiernie, 
aż wicher uczucia dłonie splata i razem idą wiernie. "


Pogoda cudna, słoneczko świeci. Jeszcze chwilkę a mój dąb i brzoza, splecione w miłosnym uścisku wybuchną zielenią. Ogromnym zielonym parasolem, pod którym najprzyjemniej spędza się upalne letnie popołudnia.