środa, 13 stycznia 2010

Od jutra zaczynam prace nad aniołem z masy solnej. Natchnienie znalazłam u Moniki http://pokojzkominkiem.blogspot.com/. Jej anioły to arcydzieła.
Jakiś rok temu próbowaliśmy z synusiem robić jakieś stworki z masy solnej jednak wszystko się nam rozpadało. Teraz dzięki Monice mam przepis na masę. Patryś już nie może się doczekać. Planuje ulepić robota.

Jeśli anioł wyjdzie dam go mojej szwagierce Agnieszce.To będzie taki anioł-poszukiwacz drugiej połówki serducha....

Filiżanek czar

Na dworze zimno i biało czas więc na łyczek herbatki. Najlepsza na taki czas jest z miodkiem i cytrynką.Pyszności. Ostatnio znalazłam też w sklepie herbatkę z miodem i imbirem z Biofixu, ciekawa, taka pikantna słodycz. Jednak najbardziej zaintrygowała mnie ostatnio herbata z Liptona Kashmir Valley z cynamonem i płatkami róż. Powiew orientu w zimowej, polskiej scenerii. No i może jeszcze taka nieco niepozorna Scheneekristall z migdałami, wanilią i cynamonem. Dostałam ją kiedyś w prezencie od "niemieckich"cioteczek mężulka.Zapach zniewalający tylko trzeba parzyć w filtrach do herbaty bo fusy nie chcą opadać na dno filiżanki.

Jak już tak o filiżankach wspomniałam to zaprezentuje kilka moich skarbów :






















niedziela, 10 stycznia 2010

W oczekiwaniu na ciepełko

Tak właśnie wygląda dzisiaj u nas za oknem. Śnieg, mróz i
oczekiwanie na odwilż. Kiedy tylko zrobi się cieplutko przystępujemy do dalszej części budowy naszego upragnionego domku.
Będę mogła wreszcie zrealizować swoje wizje "dobrodusznego" domu. Gdzie każdy będzie
miał swoje miejsce i swój świat, nawet moje anioły.






A oto kilka z nich:























Tą oto bombkę
w barokowym klimacie dostałam w prezencie od
mojej szwagierki Agnieszki :*






A to moja najnowsza zdobycz...




















Z innej beczki ;)))










Zaglądając do innych blogów jestem zauroczona pomysłowością i przemyślnością wielu prac. Z pewną dozą nieśmiałości zaprezentuje kilka moich.





A to zupełnie świeżutka praca. Jeszcze bez krochmalenia i naciągania. Zrobiłam tą serwatkę z myślą o mojej przyjaciółce Oreczce. Dokładnie dwa miesiące temy zasiliła krąg mężatek. Za kilka dni wybieramy się do nich na parapetówkę więc z pustymi rękami nie wypada iść. Długo zastanawiałam się nad prezentem i tak doszłam do wniosku, że musi to być coś od serducha. Oreczka dostanie więc poduchę z naszytą na nią serwetką mojej roboty.
W planach mam jeszcze glinianego anioła, tak na szczęście, ale to dopiero plany.
Mężulek mój chyba też coraz bardziej ulega moim gustom i pasjom. Zaskoczył mnie ostatnio i zaproponował dokupienie do naszego prezenciku dużego przezroczystego wazonu. Troszkę kręciłam nosem, no bo co tak pójdziemy z pustym wazonem. Na co mój mężulo stwierdził, że włożymy do wazony troszkę słomy, drewnianych kuleczek, kilka patyczków wierzbowych a w środek np. narcyz w doniczce owiniętej materiałem. Dosłownie zaparło mi dech w piersiach. Nie podejrzewałam go o takie klimaty. Pomysł spodobał mi się jednak bardzo. Jak już kompozycja będzie gotowa to dodam foto.
Wczoraj zabrałam się za nowe dzieło. Zazdroski do mojej przyszłej kuchni. Walczę ostro. Na dworze jak na biegunie więc i czasu troszkę więcej. Mężulo odśnieża a śnieg dalej sypie. Jeszcze trochę a nie wydostaniemy się z tej naszej uliczki.



Rozwiązanie zagadki...

Jak na prawdziwego odkrywcę starych zamczysk przystało znalazłam ten pałac całkiem przypadkiem. Właściwie za miedzą innego. To pałac w Wojanowie woj. dolnośląskie. Jeszcze trzy lata temu była to istna ruina. Z dachu wyrastały drzewa. Odpadały kawałki muru. Aż serce się kroiło. Rok póżniej pojechałam w to samo miejsce i jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam ogromny plac budowy. Pałac w bardzo krótkim czasie został wyremontowany i odzyskał swój dawny wygląd. Polecam wybrać się tam podczas wakacyjnych podróży. Obecnie pałac mieści centrum konferencyjno-hotelowe. Można pospacerować po pięknym starym parku i napić się pysznej kawki w tamtejszej restauracji.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Na dobry początek


Szukałam pomysłów na kuchnię w starym stylu i natknęłam się na blogi osób o podobnych zainteresowanich. Postanowiłam więc dołączyć do grona pozytywnie zakręconych.
Właśnie w zeszłym roku rozpoczęlimy budowę naszego upragnionego domeczku. Fundamenty już są. Teraz pozostaje się tylko uzbroić w cierpliwość i czekać do wiosny. Łatwo powiedzieć. Ja najlepiej już teraz zabrałabym się za urządzanie. Czekając więc cierpliwie na powstanie ścian i dachu szukam ciekawych pomysłów na dom z duszą.

A tak jeszcze w październiku wyglądał nasz przyszły dom.